poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 4

1 grudzień 20:44

Otworzyłam swoimi kluczami drzwi i wpadłam do domu jak burza. Szybko ściągnęłam kurtkę buty, kilka razy się przy tym wywracając. Weszłam do kuchni, pustka, do salonu, pustka, do sypialni, pustka, nigdzie nie było mamy, ani też taty. Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. W głowie miałam mętlik, co chwila napotykałam czarne myśli, których nie mogłam odgonić. Nie wiedziałam dlaczego jej nie ma, nic mi nie mówiła, a może ? Tylko nie słuchałam ? Prawdopodobieństwo było duże. Przed telefonem od niejakiego doktora White'a nie słuchałam jej, myślami błądziłam gdzie indziej i nawet nie próbowałam ich zmienić. Zachowywałam się jak rozpuszczona gówniara, która nie docenia swoich rodziców, a oni pracują z całych swoich sił by zapewnić jej dach nad głową. Nienawidziłam siebie za to i wiedziałam, że szybko sobie tego nie wybaczę.
Chwyciłam telefon i wybrałam numer mamy. Już po pierwszym sygnale usłyszałam specyficzną melodię, którą miała na dzwonek, dobiegającą z dołu. Zbiegłam po schodach, na parter, skręcając po drodze do kuchni. Na stole widniał srebrny samsung galaxy note II, który rytmicznie drgał. Na ekranie widniał mój numer, a nad nim napis "córa". Widząc to mimowolnie sama do siebie się uśmiechnęłam, lecz szybko spoważniałam i zakończyłam połączenie.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam błądzić w głowie i wyszukiwać w niej o czym były nasze ostatnie "rozmowy". Jednak po kilku minutach intensywnego myślenia opadłam bezsilnie na kuchenną posadzkę chowając twarz w dłoniach. Czy płakałam ? Nie, nie było takiej potrzeby. Gdyby była tu karetka przy wejściu napotkałabym wrogie spojrzenia wścibskich starszych bab z sąsiedniego domu. Może i na co dzień były bardzo wkurzające, ale w tym przypadku bardzo pomogły, nawet o tym nie wiedząc.
Wstałam z  podłogi i wyciągnęłam z szafki nutellę. Usiadłam na blacie zatapiając się w czekoladowym smaku pysznego, orzechowego kremu, który kojarzył mi się z beztroskością. Chwila, gdy się go smakowało była niesamowita. Dzieciństwo, tylko to słowo nasuwało mi się w tym momencie. Cicho westchnęłam, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Dokładnie pamiętam wesołe miasteczko do, którego co niedzielę chodziłam z rodzicami. Pierwszy zjazd kolejką górską, dom straszydeł, pierwsza duża karuzela. Niesamowite, jak dawno to było i jak bardzo za tym tęsknie. Niestety za mną już 20 lat, a czasu cofnąć się nie da.
Po kilku łyżkach, czy nawet kilkunastu odłożyłam słoik wraz z jego zawartością do szafki. Już miałam wychodzić z pomieszczenia, gdy na lodówce dostrzegłam białą karteczkę przyczepioną magnesem.
"Droga Alice,
Nie wiem czy pamiętasz jak Ci mówiłam, że jadę do cioci Jessiki i wujka Antka, do Szkocji na dwa dni razem z tatą. Własnie dziś mamy wylot o 20. Nie biorę telefonu, chcę się uwolnić od ciągłej pracy, a przede wszystkim odpocząć. Jeśli chcesz, dzwoń na numer Agi. Przepraszam, że nie zaczekaliśmy , ale chcieliśmy jak najszybciej wylecieć, by mieć więcej czasu dla Ciebie po powrocie. Sama wiesz, że każda minuta teraz jest na wagę złota. Zawsze jak wychodzisz zamykaj drzwi, dobrze się odżywiaj i nie zrób nic głupiego. Jeśli chcesz możesz zaprosić kilka zaufanych znajomych, Laurę, ale bez imprez ! To już chyba wszystko, wrócimy w czwartek rano, albo w środę w nocy. Zadzwonię Ci jeszcze. Kochamy Cię, pamiętaj o tym !
Całujemy,
Mama i tata"
Na to wygląda, że faktycznie nie słuchałam co do mnie mówiła. Przynajmniej mogę być spokojna o to, że nic się nie stało.
Niektóre elementy tego listu nieźle mnie rozśmieszyły, ale cóż mogłam się spodziewać po nadopiekuńczej mamie. W niektórych momentach natomiast miałam łzy w oczach, to niby zwykłe "Kocham Cię", lecz może więcej niż niektórym ludziom się wydaje. Jeśli chodzi o cały ten wyjazd, nie miałam do nich żalu, że nie zabrali mnie ze sobą. Ciocię i wujka niby lubiłam, lecz Agnieszka była najgorszą z wszystkich moich kuzynek. Rozpuszczona nastolatka mająca 15 lat, nie żałująca sobie uwag, które nie jednego człowieka już uraziły, ale cóż rodziny się nie wybiera.
Przycisnęłam wyłącznik światła w skutek czego dwie okrągłe lampy wyłączyły się. Drzwi zamknęłam na klucz, dokładnie kilka razy sprawdzając, po czym udałam się do swojego pokoju.
Gdy tylko do niego weszłam skoczyłam na łóżko, kładąc się na brzuchu i głęboko oddychając. Mimo iż za 4 dni miała się odbyć operacja mamy miałam przeczucie, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Czy wierzyłam w kobiecą intuicję ? Nie jestem pewna. Ani razu w moim przypadku ona nie nawaliła, lecz nie wierzyłam w zabobony, dlatego moje zdanie na ten temat było podzielone.
Nie miałam ochoty przebierać się w piżamę, więc ściągnęłam ubrania, tak, że zostałam w samej bieliźnie i otuliłam się kołdrą.
Zasnęłabym, gdyby nie dźwięk przychodzącego sms'a. Leniwie wyciągnęłam rękę spod ciepłego materiału chwytając zręcznie telefon. Wiadomość, zmieniła mój nastrój, na znacznie lepszy.
"Jutro, 11, ja, Ty, Milkshake City ? (:
Zayn"
No cóż mogłam odpisać ? Zgodziłam się, a jak inaczej.

***
2 grudzień 2014 10:07
Obudziło mnie szczekanie, a raczej ujadanie psa sąsiadów. Wstałam z łóżka, a następnie otworzyłam na oścież okno by pooddychać "świeżym" powietrzem. Na niebie rozpostarły się szare obłoczki zza, których próbowało wybić się słońce, nie dające za wygraną. Wiał zimny, typowo grudniowy wietrzyk nadający Londynowi miejskiego klimatu. Do tego dość duży już ruch uliczny, tramwaje, auta, autobusy, rowery. Wygląda na to, że ludzie także o tej porze nie próżnowali, na chodnikach nie brakowało zarówno pań jak i panów. Gdzieniegdzie można było także dostrzec staruszków, czy małe dzieci trzymające za rękę swojego rodzica.
Zamknęłam okno, uznając, że mam jestem już wystarczająco dotleniona po czym udałam się do łazienki w celu zrobienia porannej toalety. Wcześniej wybrałam już ubrania, które leżały już ułożone na wannie. 
Wyszłam z niej ubrana w bordowy sweterek na, który narzucona była zgniło zielona kurtka. Dodatkowo spodnie koloru szarego kontrastujące ze złotym naszyjnikiem. Na ramię przewiesiłam czarną listonoszkę do, której włożyłam telefon, czarny portfel oraz słuchawki. Włosy związałam w koka (http://www.polyvore.com/celebrity_style_jessica_alba/set?id=64862953)
Wyszłam z pokoju i skierowałam się schodami na parter. W pewnym sensie byłam podekscytowana tym spotkaniem, choć Zayn'a znałam zaledwie dwa dni. Wydawał się zwykłym nastolatkiem, który właśnie spełnia swoje marzenia. Najlepsze było w nim to, że nie uważał się za jakąś wielką gwiazdkę, dało się z nim spokojnie porozmawiać.
Założyłam czarne botki i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Milkshake City było jakieś 5 minut od mojego domu, dlatego szłam powoli, ze względu na nadmiar czasu.
Ptaki mimo niskiej temperatury nie zniechęcały się do wesołego ćwierkania i przeskakiwania z drzewa na drzewo. Były bardzo wytrwałe i nie rezygnowały ze swego celu. Słońce przebiło się przez szarą powłokę, która widoczna była na niebie i teraz oświetlało swym bladym światłem cały Londyn. Mimo tego, nie zrobiło się cieplej.
Na miejscu byłam punktualnie o 11. Od razu spostrzegłam bruneta, przy jednym ze stolików, machającego do mnie.
- Cześć - powiedziałam lekko uśmiechając się w jego stronę
- Hej - odpowiedział z promiennym uśmiechem - siadaj
Wskazał miejsce naprzeciwko, a ja posłusznie usiadłam na białym, dużym, skórzanym fotelu.
Zamówiliśmy dwa waniliowe shaki po czym zajęliśmy się rozmową.
- To co dzisiaj będziemy robić ? - spytał
- Jak na razie będziemy pili shaki, w między czasie porozmawiamy, a później pójdziemy do swoich domów nieprawdaż ? - odpowiedziałam podnosząc jedną brew do góry
- A masz na dziś jakieś plany? - zapytał ruszając śmiesznie brwiami w skutek czego cicho zaśmiałam się pod nosem
- Nie, nie planuję niczego na dziś - odpowiedziałam podnosząc wzrok na kelnerkę, która położyła shaki na naszym stoliku
Chwyciłam rurkę i zatopiłam się w mlecznym napoju, którego bardzo mi brakowało. Pewnie zapytacie dlaczego go ? Dieta, dieta, dieta, mam  na tym punkcie obsesję, której najprawdopodobniej nie da się wyleczyć, ale cóż, powstrzymać się od słodyczy nie mam zamiaru . Zawsze miałam do nich słabość, z resztą kto nie ma ?
- To porywam cię do mnie do domu - powiedział Zayn z chytrym uśmieszkiem - poznasz chłopaków
- Yyy, co ? - spytałam patrząc na niego jak na jakiegoś świra
- Czyli zgadzasz się ? - spytał
- Haha - zaśmiałam się - a mam jakieś wyjście ?
Czy miałam wyjście ? No oczywiście, ale nie chciałam go mieć. Potrzebowałam teraz prawdziwego przyjaciela płci męskiej, który pocieszy mnie, wesprze i będzie przy mnie choć nie bardzo dopuszczałam do siebie tą myśl. No, ale powiedzcie jak można się takiemu chłopakowi oprzeć ? Ja też sądzę, że nie.

***
Jest czwarty, nuudy -.- Ostatnio ciągle mi się wydaje, że monotonnie piszę.
Podobno 14.02.14 ma się odbyć w Polsce koncert 1D *.* Uuu, trzeba zbierać kase. Wiecie może ile mogą kosztować bilety VIP (jeśli są takie) lub tuż przy scenie ?
Jutro nie będę miała prądu -,- Zajebiście.
Nie wiem kiedy kolejny (:
Pozdrawiam,
Jula


10 komentarzy:

  1. Pierwsze rozdziały nowego opowiadania mają to do siebie,że nie zawsze akcja w nich rozwija się tak jak w dalszych,dlatego nie przejmuj się. Jest naprawdę dobrze. Mi się podoba! :)
    Zgadzam się z ostatnimi słowami rozdziału. NIE,NIE MOŻNA SIĘ MU OPRZEĆ! haha. Świetny rozdział,czekam na kolejny xX
    black.ivy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tam nudny...:) to dopiero 4 rozdzial, akcja zdarzy sie jeszcze rozkrecic :)

    un poco de suenos.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ! Pisz szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohh.. Już jest 4 , i to jeszcze taki genialny *_*
    Czekam na następny : 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do The Versatile Blogger! Uwielbiam twojega bloga! Więcej informacji na http://imaginytomlinsonowej.blogspot.com
    Pozdrawiam;*
    ~Tomlinsonowa~

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Właśnie wygrałam bilet na koncert Justina Bibera!

    >> BiletyDarmowe.pl <<

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnee;* Nie mogę się doczekać następnego;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejne rozdziały : http://fanka1d.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boszzz mam nadzieję że operacja pójdzie pomyślnie:)) Genialnie piszesz.:DD


    Zapraszam też do mnie na nn:3
    http://ourxxmoments.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń