Po chwili namysłu kliknęłam na zieloną strzałkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Tak słucham - powiedziałam przed siebie
- Witam - odpowiedział mi nieznajomy głos - Czy rozmawiam z panną Evans ?
- Tak, a o co chodzi ? - spytałam z niepokojem
- Tutaj doktor White z pobliskiego szpitala - przedstawił się - Pani mama powinna to sama powiedzieć, jednakże prosiła o to abym to ja cie poinformował
Teraz na prawdę byłam zdenerwowana. Z matką nie miałam dobrych kontaktów, ale żeby podawać jakieś informacje przez obcego lekarza to już jest szczyt wszystkiego. Nie ukrywałam mojej ciekawości i szybko zapytałam :
- A co mianowicie ?
- Pani matka ma raka, zostały jej dwa tygodnie życia - powiedział
Po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. Raka ..? Dwa tygodnie ..? To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Nie wierzyłam w to, a przynajmniej nie chciałam wierzyć. Rozłączyłam się i opadłam bezsilnie na poduszkę jeszcze bardziej pogłębiając płacz. Mimo iż nie miałam z nią dobrych kontaktów nie chciałabym żeby umierała, w końcu była to moja mama. Kochałam ją, strasznie ją kochałam choć przez długi czas nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Zawsze było "Nienawidzę jej!" lub " Jak ona śmie w ogóle nazywać
się moją mamą ?!", teraz wiem, że był to ogromny błąd. Nie mogąc powstrzymać napięcia i serca, które biło jak oszalałe chwyciłam za paczkę papierosów, która była ukryta w szafce nocnej, i zapalałam jednego po drugim. Podeszłam do okna otworzyłam je i zasiadłam na parapecie. Dym, który wydychałam był taki beztroski ile ja bym dała, żeby być taka. Żeby nie przejmować się problemami, ludźmi, życiem ... Niestety nie umiałam i nie zanosiło się na to bym zaczęła.Po kilku minutach zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki, a wypalone papierosy spłukałam w sedesie. Obróciłam się i spojrzałam w lustro. Podkrążone i zaczerwienione oczy, suche usta, a na policzkach ślady od tuszu. To odbicie wcale mnie nie dziwiło. Wzięłam wacik oraz płyn do demakijażu oczu i szybko wytarłam rozmazany makijaż. By usta nie były suche pomalowałam truskawkową szminką ochronną, następnie poprawiłam koka, który był w totalnym nieładzie. Na koniec wyczyściłam zęby by nie było czuć papierosów. Wyszłam z pomieszczenia i zasiadłam na łóżku.
Miałam zamiar iść zaraz do kuchni, ale wiedziałam, że wiąże się to z pewnym ryzykiem. Moja mama miała dzisiaj wolne. W końcu kiedyś będziemy musiały szczerze porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka rzeczy, a
czasu niestety nie zostało za wiele.
***
1 grudzień 2014 13:08
Wolno i cicho schodziłam po schodach tak, aby mama mnie nie usłyszała. Wszystko będzie dobrze Al - powtarzałam w myśli, by dodać sobie trochę otuchy, nie za bardzo jednak to pomagało.
Wolno i cicho schodziłam po schodach tak, aby mama mnie nie usłyszała. Wszystko będzie dobrze Al - powtarzałam w myśli, by dodać sobie trochę otuchy, nie za bardzo jednak to pomagało.
Zatrzymałam się na ostatnim schodzie i zrobiłam trzy wdechy i wydechy.
Strasznie bałam się tego spotkania, bałam się szczerej rozmowy, której tak dawno z nią nie przeprowadzałam. Bałam się jej reakcji, odpowiedzi, wszystkiego co miało mnie za chwilę spotkać.
Nie możesz tak, rozumiesz !? - skarciłam się w myśli - musisz być silna, musisz być twarda, nieugięta .
Nie było to jednak łatwe, nie wiem czy było w ogóle możliwe. Mimo wszytko musiałam chociaż próbować być silna i od razu nie zalać się łzami. Ponownie zrobiłam kilka wdechów i ruszyłam w stronę kuchni.
Nie możesz tak, rozumiesz !? - skarciłam się w myśli - musisz być silna, musisz być twarda, nieugięta .
Nie było to jednak łatwe, nie wiem czy było w ogóle możliwe. Mimo wszytko musiałam chociaż próbować być silna i od razu nie zalać się łzami. Ponownie zrobiłam kilka wdechów i ruszyłam w stronę kuchni.
Po dotarciu do niej oparłam się o framugę i z założonymi rękoma patrzyłam się na krzątającą i gotującą coś mamę.
- Masz mi coś do powiedzenia ? - zaczęłam
Odwróciła wzrok i popatrzyła na mnie. Jej oczy były zaszklone i zaczerwienione. Oparła się o blat i schowała twarz w dłoniach. Słysząc jej szloch podeszłam do niej i najprościej w świecie ją przytuliłam na co ona także się we mnie wtuliła. Nie wyobrażałam sobie życia bez niej, kochałam ją choć nie za bardzo umiałam to okazywać. Nigdy nie umiałam okazywać uczuć do rodziców, choć
niekiedy bardzo bym chciała.
- To pewne na sto procent ?- zapytałam ze łzami w oczach gdy oderwałyśmy się od siebie
Pokiwała przecząco głową przecierając jednocześnie oczy chusteczką.
- Będę miała operacje - powiedziała drżącym głosem - od tego będzie zależało moje życie
Ponownie ją przytuliłam. Jest jakaś szansa?! Z jednej strony się cieszyłam, że jeszcze nie wszystko stracone, a z drugiej strony miałam obawy związane z tym zabiegiem. Miałam świadomość, że niedługo mogę stracić jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
- Kiedy ona będzie ? - spytałam - Ta operacja ?
Dowiedziałam się, że w sobotę o 10 rano. Nie mogło mnie tam nie być, dla mnie to coś niewyobrażalnego nie wspierać rodziny w trudnych momentach. Nawet jeśli ich kontakty nie są za dobre
Oderwałam się od niej i podeszłam do szafki z butami. Wyciągnęłam czarne martensy i założyłam je na nogi. Chwyciłam jeszcze płaszcz i wyszłam rzucając mamie krótkie "cześć" . Nigdy nie tłumaczyłam się gdzie wychodzę, była przyzwyczajona do tego i nawet nie pytała gdzie idę, bo wiedziała, że nie mam zamiaru uciekać. Chciałam odetchnąć świeżym powietrzem, pomyśleć nad życiem, i nad otaczającą mnie sytuacją.
- Kiedy ona będzie ? - spytałam - Ta operacja ?
Dowiedziałam się, że w sobotę o 10 rano. Nie mogło mnie tam nie być, dla mnie to coś niewyobrażalnego nie wspierać rodziny w trudnych momentach. Nawet jeśli ich kontakty nie są za dobre
Oderwałam się od niej i podeszłam do szafki z butami. Wyciągnęłam czarne martensy i założyłam je na nogi. Chwyciłam jeszcze płaszcz i wyszłam rzucając mamie krótkie "cześć" . Nigdy nie tłumaczyłam się gdzie wychodzę, była przyzwyczajona do tego i nawet nie pytała gdzie idę, bo wiedziała, że nie mam zamiaru uciekać. Chciałam odetchnąć świeżym powietrzem, pomyśleć nad życiem, i nad otaczającą mnie sytuacją.
***
1 grudzień 2014 15:48
Szum liści, jasne słonko przebijające się przez szare chmury, lekkie podmuchy wiatru. Właśnie tego mi było trzeba, oderwania się od ludzi, wrogów oraz przyjaciół. Chciałam zostać sama, nie chciałam niczyjej obecności.
Usiadłam na najbliższej ławce i spoglądałam w krajobraz parku ciągle wdychając i wydychając powietrze oczyszczając jednocześnie płuca z toksyn, które zawierały. Stres, płacz, złość ... tak, to wszytko zaliczało się do nich.
W pewnej chwili na niebie rozbłysło coś w rodzaju kuli. Wolno i taktownie leciało w dół. Spadająca gwiazda, ta która podobno spełnia życzenia. Mimo iż nie wierzyłam w jakieś przepowiednie, czy zabobony zamknęłam oczy i zaczęłam powtarzać sobie w duchu swoje życzenie. Z myśli wyrwał mnie znajomy głos :
- Czyżbym to ja był twoim życzeniem ?
Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego bruneta, który zmierzał w moją stronę. Jak na złość tu przylazł i mnie poznał.
- To znowu ty - powiedziałam obojętnym głosem
On nic nie powiedział tylko usiadł obok mnie i w ciszy trwaliśmy kilka minut. Czułam jego wzrok na sobie, czułam jak przygląda mi się i najwyraźniej nie miał zamiaru przestać.
- Co tu robisz ? - spytałam odwracając się w jego stronę
- Zobaczyłem Cię i postanowiłem pogadać - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku
- Pogadać ? - spytałam podnosząc jedną brew do góry
- No wiesz poznać się, i pogadać jak zwykli ludzie - powiedział
- Przecież jesteśmy zwykłymi ludźmi, co z tego, że jesteś w sławnym zespole, wiesz mnie to wisi - powiedziałam akcentując ostatnie słowo - To zrobimy tak, pytać będziemy na zmianę. Jak na razie pytania ogólne, nieosobiste, jasne ? - dodałam po chwili
- Jak słońce - odpowiedział z werwą brunet
I tak przegadaliśmy kilka godzin ciągle zmieniając swoje położenie. Park, kawiarnia, lodziarnia, sklep z fast-food'em Wyjątkowo miło rozmawiało mi się z Zayn'em innymi mówiąc gadka nam się kleiła, mimo tego, że o ludziach dużej sławy dobrego zdania nie miałam, . Przy nim czułam się beztrosko i swobodnie, jakbym znała go od lat. Nie był nachalny, choć na początku wywarł na mnie takie wrażenie. Rozmawialiśmy o wszystkim, dzieciństwie, wpadkach, wadach i co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Dzięki niemu niemal zapomniałam o problemach, strasznej operacji, firmie, która lada chwila mogła zbankrutować. Jego towarzystwo dodawało mi sił do życia, miał pełno dobrej energii, która w dziwny sposób przechodziła na mnie. Mogłam powiedzieć, że czynił mnie bardziej optymistką niż realistką.
Wszystko jednak kiedyś ma swój koniec. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu mojego telefonu, że dochodzi godzina dwudziesta, czar prysł. Zaczęłam wykonywać nerwowe ruchy. Mama się martwiła, jestem tego pewna, a minuta stresu odejmowała jedną minutę życia.
- Muszę już iść- powiedziałam odchodząc kilka kroków
Popatrzył na mnie pytająco, najwyraźniej zauważył, że coś wyprowadziło mnie z równowagi.
- Nie ważne - odpowiedziałam i machnęłam ręką - wymieniliśmy się numerami, spotkanie nas nie ominie
Uśmiechnęłam się i jak najszybciej poszłam w stronę domu. Tylko raz obejrzałam się napotykając także jego spojrzenie.
- Przecież jesteśmy zwykłymi ludźmi, co z tego, że jesteś w sławnym zespole, wiesz mnie to wisi - powiedziałam akcentując ostatnie słowo - To zrobimy tak, pytać będziemy na zmianę. Jak na razie pytania ogólne, nieosobiste, jasne ? - dodałam po chwili
- Jak słońce - odpowiedział z werwą brunet
I tak przegadaliśmy kilka godzin ciągle zmieniając swoje położenie. Park, kawiarnia, lodziarnia, sklep z fast-food'em Wyjątkowo miło rozmawiało mi się z Zayn'em innymi mówiąc gadka nam się kleiła, mimo tego, że o ludziach dużej sławy dobrego zdania nie miałam, . Przy nim czułam się beztrosko i swobodnie, jakbym znała go od lat. Nie był nachalny, choć na początku wywarł na mnie takie wrażenie. Rozmawialiśmy o wszystkim, dzieciństwie, wpadkach, wadach i co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Dzięki niemu niemal zapomniałam o problemach, strasznej operacji, firmie, która lada chwila mogła zbankrutować. Jego towarzystwo dodawało mi sił do życia, miał pełno dobrej energii, która w dziwny sposób przechodziła na mnie. Mogłam powiedzieć, że czynił mnie bardziej optymistką niż realistką.
Wszystko jednak kiedyś ma swój koniec. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu mojego telefonu, że dochodzi godzina dwudziesta, czar prysł. Zaczęłam wykonywać nerwowe ruchy. Mama się martwiła, jestem tego pewna, a minuta stresu odejmowała jedną minutę życia.
- Muszę już iść- powiedziałam odchodząc kilka kroków
Popatrzył na mnie pytająco, najwyraźniej zauważył, że coś wyprowadziło mnie z równowagi.
- Nie ważne - odpowiedziałam i machnęłam ręką - wymieniliśmy się numerami, spotkanie nas nie ominie
Uśmiechnęłam się i jak najszybciej poszłam w stronę domu. Tylko raz obejrzałam się napotykając także jego spojrzenie.
***
Miało być w niedziele, jest we wtorek. Masakra ;/ Ehh. Nie nudny, ale jakiś taki dziwny. Następny, nie wiem kiedy, to się zobaczy :) wasze Dziękuję za wasze opinie :) One na prawdę wiele dają :* Lecz ciągle wydaje mi się, że tracę czytelników :<
Dlatego wszyscy, którzy czytają dodadzą komentarz pod tym postem, a jeśli nie mogą niech poinformują mnie na gg, bądź pingerze .
Jeśli chodzi o wygląd ciągle kombinuję, teraz postawiłam na delikatność ;p Oczekuje szablonu, dlatego niebawem wygląd ponownie się zmieni :3
Pozdrawiam,
Julia
Julia
nie jest ani nudny,ani dziwny,jest świetny! przynajmniej mi bardzo się podoba. mam nadzieję,że wszystko ułoży się w sprawie z jej mamą. A Zayn mmm..coś się tutaj kroi,tak czuje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
black.ivy xxx
Och.... kurde, szkoda mi jej..
OdpowiedzUsuńBiedna :(
Hehehe, po raz kolejny go spotkała?
Mrrrr :* Zayn :3
W kązdym bądź razie rozdział niesamowity :P
Uwielbiam, ubóstwiam :>
Czekam na next :*
Jest świetny, z resztą jak zawsze
OdpowiedzUsuńTrochę mi jej szkoda no ale cóż takie jest życie
Awww Zayn ;**
szybciutko pisz kolejny
Pozdrawiam
Ania ;**
PS.dzięki za info ;*
http://truskawaa2.pinger.pl/
O matko! To straszne, ta choroba i.....
OdpowiedzUsuńKochana pisz szybko kolejny! Jest świetny, bo masz mega talent !
Special Girl ♥
www.specialgirl.pinger.pl
szkoda mi jej mamy :( ale moze jakos wszystko sie ulozy...
OdpowiedzUsuńrozdzial wcale nie jest dziwny, nie gadaj glupot :)
♥
un poco de suenos
Jak ja nie lubię momentów dotyczących czyjejś śmierci.. ugh... zawsze płaczę..;(
OdpowiedzUsuńOby wszystko się ułożyło...
Cudny:)
Carrots:*
jest świetny :* opowiadanie bardzo ciekawe:)
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńnie wiem co mam napisać, więc po prostu daje znak, że przeczytane i spodobane :)
jest świetny :*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że z jej mamą będzie wszystko dobrze . xd
I'm myself. - pozytywna13.pinger
Ciudowny ^,^ czekam na następny i bardzo i mi się podoba:*
OdpowiedzUsuń/♥♥ Smerfniee ♥♥
jest super czekam na następny rozdzial :) exstra:*
OdpowiedzUsuńsłodka
Biedna ta jej mama : c
OdpowiedzUsuńOch Zayn .. ^^
Czekam na następny < 3 /Sandra
Świetnie piszesz, naprawdę. Będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://doyouknowiloveyou1d.blogspot.com/
nie jest w cale nudny, jest świetny ! kurde ciekawe czy coś więcej będzie między Alice a Zaynem. I co będzie z jej mamą ? Przeżyje operacje? Na prawdę nie moge doczekać się nastepnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńhttp://imbetteroffnow.blogspot.com/ - dopiero zaczynam.
Fajny rozdział ;3 Wygląg spoko tylko coś mi z tłem nie pasuje ;> Dziwna jestem xD Super wpisisk ;* Całuski ;* akol.pinger.pl
OdpowiedzUsuńbooooooski jest !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://biczysowo.pinger.pl/
Super!! Dawaj następny ;p
OdpowiedzUsuńsuperrr jeah ! kocham <3 czekam na next
OdpowiedzUsuńhttp://szmaragdowytalizman.blogspot.com/